niedziela, 12 sierpnia 2012

Patelnie ceramiczne Gerlach Harmony

[Zapewne trafiłeś/aś tu, szukając odpowiedzi na pytanie czy warto kupić patelnie ceramiczne Gerlacha? Moim zdaniem - warto. Teraz możesz przeczytać resztę posta, albo od razu uznać go za reklamę i wyjść - twoja wola.]

Podchodziłem to tych zabawek z lekką ekscytacją i niepewnością zarazem, bo nie natrafiłem w sieci na rzetelne opinie na ich temat, a to trochę ryzykowne inwestować w "nowinki techniczne". Informacje (choć nie podawane przez Gerlach), iż można na patelniach ceramicznych smażyć bez tłuszczu są pozytywne i zachęcające. Po przetestowaniu patelni myślę, że to lekka ściema - smażenie bez tłuszczu jest możliwe, ale nie wydaje mi się by było najlepszym sposobem przyrządzania potraw (ale to tylko moja subiektywna opinia).

Na wstępie warto wspomnieć, że kupiłem trzy sztuki (20 cm, 24 cm i rondelek). Niestety, z niewiadomych mi powodów sklep Gerlach.pl postanowił mnie olać... A to dlatego, że zamawiałem patelnię 28 zamiast 24. Przysłali 24 cm, ale zapłaciłem za 28 cm, więc 20 zł więcej. Chciałem ich poinformować o pomyłce, ale klienta ma się w d****, bo nawet maila nie raczą podać, tylko jakiś śmieszny formularz kontaktowy, co do którego nie ma pewności czy działa czy nie... No i dlaczego gdzieś na opakowaniu widziałem napis "importer: Gerlach", ale "made in Poland" to już nie? (dodano: ostatnio przypadkiem natknąłem się na to opakowanie i "importer" dotyczył noży, które kupiłem razem z patelniami, a nie patelni, więc zwracam honor) Ale dość już jadu :)

Jakoś wcześniej mi umknęło i nie napisałem, że użytkowane na kuchence gazowej. Drobiazg, ale dla niektórych może mieć znaczenie - jeśli widzę, że coś jest przystosowane do np indukcji to od razu zaczynam szukać czy do gazu też (i zwykle takiej informacji nie ma, więc już sam nie wiem czy można, czy nie można na gazie... Niedbalstwo producentów i dystrybutorów, bo ktoś kupi do tej nieszczęsnej indukcji garnek nie przystosowany do niej i jak się coś uszkodzi, to człowiek nie bierze pod uwagę, że zepsuł, tylko, że kupił badziewie i potem już producenta omija).

Patelnie rzeczywiście nie przywierają. Tylko raz próbowałem smażyć bez tłuszczu. Padło na posiekaną cebulę i faktycznie, jak stać i mieszać to obejdzie się bez tłuszczu, choć po dłuższym smażeniu cebula lekko podeschła i zdążyła się zezłocić (czy też raczej zbrązowieć...), a mimo to wciąż była nieco twarda (podejrzewam, że gotowanie ziemniaków bez wody dałoby podobny efekt). A to, co zostało powyżej linii mieszania, nawet mocno się "zezłociło". Tak więc historyjki o beztłuszczowym można między bajki włożyć. Do plusów można natomiast zaliczyć odporność na przywieranie już przy odrobinie tłuszczu. Ta sama siekana cebula na takiej właśnie odrobinie tłuszczu (i wody dla zmiękczenia) wyszła idealnie, a tylko raz ją przemieszałem, coby przyprawy rozprowadzić...

Bardzo łatwo je czyścić - wystarczy przeciągnąć gąbką z płynem i już (choć jeśli się coś przyczepi i wygląda złowrogo to dla zasady warto zalać wodą i odmoczyć). W rondlu nawet mleko gotowałem i również bardzo szybko i sprawnie się doczyścił.

Bardzo lubię je myć - w płynie do naczyń są idealnie śliskie (w przyjemnym tego słowa znaczeniu), natomiast po opłukaniu wodą ma się wrażenie, że powierzchnia jest z jakiejś gumy...

Zastanawia mnie też, czy jest jakaś różnica pomiędzy tymi patelniami (kosztują minimum 100 zł/sztuka), a tańszymi (ponoć nawet 40 zł). Osobiście innych nie oglądałem w sklepach, ale słyszałem, że tanie patelnie nie mają gładkich powierzchni...

Po ostatnim smażeniu naleśników biała powłoka w kilku miejscach zabarwiła się na żółto. Trochę szkoda, choć tragedii nie ma. Swoją drogą, widywałem już patelnie do naleśników z powierzchnią ceramiczną i wszędzie zachwalali, że bardzo śliskie i bez tłuszczu smażyć można. Może i można, ale w moim przypadku naleśniki trzymały się mocno i bez podważenia nie chciały puścić patelni (oczywiście po tym zabiegu to już latały jak głupie).

Patelnie przeżyły też smażenie kotletów, jaj, podgrzewanie i odgrzewanie wszystkiego co można podgrzać i odgrzać i sprawują się znakomicie. Tego zakupu nie żałuję i zapewne nie będę żałował.

Patrząc na kryteria wyszukiwania, po których czytelnicy odnajdują ten post zauważyłem, że pojawia się określenie "lekka patelnia". Sprawdziłem i takie znów lekkie one nie są. Porównałem najmniejszą, bo mam akurat teflonową patelnię Zelmera w tym rozmiarze i wyszło, że ceramiczna jest cięższa (już teraz nie pamiętam dokładnie, ale było ze 200g więcej). Czy robi to jakaś różnicę? Dla mnie nie. Gdybym nie przeczytał to nigdy bym nie wpadł na to, że jest cięższa, bo w trakcie użytkowania nie zauważyłem różnicy. Sama różnica w wadze wynika zapewne z technologii. Powłoki teflonowe są cieniutkie i natryskiwane, a ceramika kojarzy mi się raczej z czymś cięższym i oblewanym (może też natryskują, ale jakoś tego nie widzę oczyma wyobraźni). Kto ogląda programy typu "Jak to jest zrobione" na Discovery pewnie nie raz widział jak powlekają naczynia ceramiczne czymś co ma wytworzyć szkliwo. Zakładam, że tak robią te patelnie.

Udało mi się ostatnio przypalić dużą patelnię. Odgrzewałem gołąbki, woda wyparowała i troszkę się przypaliło... Na szczęście dało się zjeść i nikt nie zginął (bo same gołąbki nie ucierpiały, w sumie nie wiem co tam się przypaliło... może sok kapusty). Patelnia zalana wodą bez problemu się doczyściła, choć nie ma co ukrywać, że zostały przebarwienia. A że w życiu przypaliłem już niejeden garnek, spokojnie mogę stwierdzić, że spośród wszystkich ta patelnia doczyściła się najszybciej.

Dla zainteresowanych zdjęcia z okolicy obiadu. Przed myciem:
 i po myciu:
Patelnia jeszcze mokra, więc nie wszystko to brud, część to krople wody ;) natomiast jeśli się przyjrzeć brzegowi patelni, u góry zdjęcia, widać żółte przebarwienie.

Dla miłośników kuchennych horrorów jeszcze jedna sweet focia:
Oj, działo się w kuchni :)

Niedawno porządnie przypaliłem cebulkę w rondlu... Już myślałem, że nie przeżyje takiego szorowania... Gdyby to była patelnia teflonowa, to już by nie była taka teflonowa :) a ta cholera nic... żadnej ryski czy kreseczki na powłoce (oczywiście druciak był plastikowy).

Ostatnio miło się zaskoczyłem. Zajrzałem do lokalnego Media Marktu i trafiłem na produkty Gerlacha (widziałem noże i patelnie, bardziej się nie rozglądałem). Cieszy, że ceny były dokładnie takie jak na stronie producenta. Duży pozytyw za to dla Gerlacha, bo do tej pory trafiałem na informacje, że można je kupić tylko w rzadkich sklepach, specjalizujących się w wyposażeniu kuchni, itp.
Przy okazji, ciekawe co się takiego stało, że Gerlach postanowił pokryć patelnie z zewnątrz farbą (bardzo fajny kolor, ale ze względu na znających kolory czytelników nie będę się wysilał w jego nazywanie)?

Po ponad roku użytkowania mogę stwierdzić, że już nie jest tak kolorowo jak na początku. Powłoka zrobiła się bardziej matowa i już się do niej przyczepia, co tylko może. Nie bez znaczenia jest jednak, że największa patelnia była przez ten czas bardzo intensywnie użytkowana, co prędzej czy później odbije się na każdym produkcie, a mniejsze wciąż sprawują się idealnie. Zastanawia mnie czy przypadkiem to właśnie dłuższe smażenie (kotletów czy innego mięsa) nie jest głównym winowajcą. Mniejsze nie były w taki sposób wykorzystywane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz