niedziela, 18 grudnia 2011

Miałem sen...

...czyli za zakrętem umysłu.

Dziwna rzecz mi się przydarzyła.
Otóż śniła mi się piosenka, a raczej cały teledysk. Pozwoliłem sobie sprawdzić cóż to była za piosenka - Na raz, by Moosak & Duże Pe (w każdym razie tak podaje YT). Rzecz dziwna, gdyż nie słucham tego typu utworów... Skąd taki sen? Skąd taka pieśń? Z tramwaju... miałem ostatnio przyjemność jechać z młodzieżą słuchająca radośnie i głośno miedzy innymi tego kawałka. Zapamiętałem tylko tytuł. I tu następna dziwna rzecz: pamiętam bardzo dobrze, że tekst w śnie był spójny i logiczny, choć - co sprawdziłem przesłuchując piosnkę w sieci - niezgodny z oryginałem.
Zastanowiło mnie to, bo nie jestem specjalnym miłośnikiem poezji i rymów, a mimo to mój umysł we śnie napisał mi tekst, podpiął pod cudzą muzykę, dołączył sugestywną i klimatyczną choreografię i wykonał całość...
Jak widać, mózg ma całkiem spore możliwości i wielka szkoda, że nie jesteśmy w stanie dotrzeć do podświadomości i sprawdzić co ona tam kombinuje. Gdyby to było możliwe pewnie już dawno potrafilibyśmy się teleportować, a leki na raka czy inne HIV/AIDS byłyby dostępne w każdej aptece.

### a innym razem...
Siedzę sobie na balkonie (a mieszkam wysoko) i włazi mi jakiś kot. Nie lubię towarzystwa, no to cap futrzaka i myk za balkon... A ten mi znów włazi, to ja go znów wyrzucam. Za czwartym razem zanim się biedaka pozbyłem to "dla pewności" roztłukłem o płytę balkonową... po czym pięknym, zamaszystym ruchem... Wrócił mimo to. Ledwo się wdrapał i wyglądał strasznie, ale wrócił....
Nie jestem specjalnym miłośnikiem zwierzaczków (zwłaszcza bidulków trzymanych w blokach), ale takich zachowań (nawet w snach) bym się po sobie nie spodziewał. Może to podświadoma informacja: choćby było nie wiem jak źle, nie próbuj się "wykończyć", bo i tak ci się to nie uda... ;)

###a innym razem...
Tego jeszcze nie grali. Rzadko miewam sny, ale nawet jeśli, to akcja zawsze ma miejsce w rzeczywistych miejscach. Tym razem nie. Tym razem biegałem radośnie po świecie znanym z gry The Elder Scrolls V: Skyrim... No i tak sobie chodziłem tu i tam i nagle dostałem od jakiegoś gówniarza (postacie były rzeczywiste, a nie jakieś tam NPCe...) kijem w twarz (centralnie, bezczelnie i mocno). Po dłuższej chwili słyszałem jak ojciec dzieciaka - de facto bardzo znany polski wokalista - udzielał mu reprymendy. Ale nie byle jakiej! Niestety nie pamiętam, jak to szło, ale zapewniam, że po przebudzeniu, gdy jeszcze pamiętałem całe zdanie byłem w totalnym szoku. Złożone po prostu perfekcyjnie. Tym bardziej zdziwiłem się, gdy na końcu tej reprymendy znalazła się konkluzja, że za to co zrobił będzie miał obniżone spożycie lodów ;)

środa, 16 listopada 2011

Resocjal

...czyli jak bandytów traktować należy.

Po pierwsze przepisy zaostrzyć trzeba i określić dokładnie. W sprawach karnych nie powinna mieć miejsca zasada - prawo nie działa wstecz. Jeśli bandyta oczywisty znalazł lukę która mu umożliwia umknięcie kary prawo trzeba zmienić a jego według noweli osądzić.

Po drugie lekkie więzienie trzeba zbudować. Jak takie coś wygląda? Budynek na maksymalnie 4 pietra, cele jednoosobowe, max 1.5m wysokości, 2 długości, 0.5 szerokości, żeby mógł siąść i nogi wyprostować. Oświetlenie minimalne, byle wzroku nie popsuć w ciemności. Zakaz komunikacji z innymi, kto złamie ten dniówkę gratis posiedzi. arma oczywiście standardowa 3x kromka chleba + szklanka wody. Temperatura coby się siedząc nie rozchorował. Toaleta nie potrzebna - jak go wystawią na drugi dzień w brudnych spodniach przed bramę to szybciej się nauczy, że prawo szanować trzeba. A żona czy matka na pewno się ucieszy na widok męża czy synka ukochanego.
Lekkie więzienie przeznaczone być powinno dla lekkich przestępców, którzy siedzieć powinni max 3 dni coby się smrodem własnego fekalium nie podusili.
 Kary?
- prowadzenie pod wpływem 1 dzień
- wandalizm uliczny 1 dzień
Recydywa: +1 dzień za każdą poprzednią wizytę.

Dla cięższych bandytów cięższe warunki, choć podejrzewam, że nie byłoby zbyt wielu odważnych do zapoznania mojej wizji więziennictwa.

Dla najcięższych śmierć natychmiastowa. Gdy nie ma wątpliwości co do winy tuż po ogłoszeniu wyroku powinni przyjść po skazanego i natychmiast odprowadzić do celi śmierci. Tam powinien czekać lub nie - w zależności od złośliwości kata - aż go zabiorą i powieszą. O momentu ogłoszenia wyroku do końca nie ma prawa nic widzieć, ani z nikim rozmawiać. Ciało wystawić rodzinie do odbioru w beczce po kapuście. Pogrzeb bez udziału funduszy państwa - chcą to pochowają za swoje, nie chcą to rzucą świniom na pożarcie.

Wszystkim tym, którzy wtórują bystrym myślicielom, że kara śmierci nie odstrasza od przestępstwa powiem jedno: nie odstrasza tylko ta kara, która nie jest karą.
Co niby miałoby mnie odstraszyć od jakiego grubszego przestępstwa? Świadomość, że zarżnę kilka osób bez powodu i za to zaprowadzą mnie do celi i dostanę kilka zastrzyków, żeby mnie przypadkiem śmierć nie zabolała, to rzeczywiście nie kara.

Bata trzeba się bać by był skuteczny.

Obywatel a prawo

...czyli bezprawie obywatelskie.
Dawniej przynajmniej był "uczciwy" ucisk - wojna, okupacja, komuna... a teraz co? Niby mamy wolność ale w sumie po co nam ona? Nasi (naj)starsi, którzy na własnej skórze czuli smak pały milicyjnej mogliby się zachowywać jak małpy wypuszczone z cyrku, bo nadmiar wolności też szkodzi. Ale o dziwo to młodzi widzą dokoła największy ucisk ze strony państwa.
Na czym ma niby polegać ta wolność? Na chlaniu wódy, paleniu papierosów i wciąganiu innych używek? Na prowadzeniu pojazdów pod wpływem wyżej wymienionych?

Po co nam w ogóle prawo, skoro wszyscy tylko na nie narzekają?

Tu ustawa - tam ustawa. A większość niezrozumiała, bo pisana przez prawników, którzy radośnie interpretują ustalone przez siebie normy jak chcą. A większość zapisów się zazębia i powtarza w większości ustaw, jakby ta zgraja prawników (a przynajmniej większość...) nie potrafiła tego zebrać do kupy. Mogą cz nie, a może im się nie chce? Oczywiście im się nie chce, bo wszak gdy każdy obywatel zrozumie co tam napisane nie będzie ich już potrzebował.

Niestety jak dotąd nikt się nie pokusił o uregulowanie tego co jest największym problemem w państwie: ciemnoty urzędniczej, szarej strefy, przestępczości zorganizowanej, marszowej (protestacyjnej), powtarzalnej i śmiertelnej.

Kto widział, żeby urzędas robił co chciał w imieniu prawa (a czasem i lewa, zależy gdzie pociotki materialnie zainteresowane siedzą), a wbrew logice i dobru obywatela.

Kto widział, żeby prowadzić biznes i nie płacić podatków, a ubezpieczenie na krzywy ryj mieć? (i choć to wbrew mnie, to jednak wolę utrzymywać bezproduktywnych - emerytów, czy osoby chore, które prawdopodobnie nigdy nie dołożą do publicznej kasy ani grosza - niż dziadostwo w KRUSie, na podatku ryczałtowym i inne bezrobotne nieróbstwo).

Kto widział, żeby w dobie globalizacji pozwalać na istnienie rajów podatkowych, przez które przechodzą wszystkie pieniądze mafii? Jakby niemożliwym było odebranie prawa do funkcjonowania tym bankom, które choć jeden grosz prześlą  w jedną czy drugą stronę.

Kto widział, żeby śmieć zamaskowany mógł robić na ulicy co chce, bo chce? Czy to mróz -30 żeby ryj za szalikiem chować? Każdego takiego służby powinny na dzień dobry spisać. Jawność twarzy to podstawa.

Kto widział, żeby recydywa była dopuszczalna zwłaszcza, gdy idzie o przestępstwo przeciw zdrowiu czy życiu drugiego? Bandyta po wyjściu na wolność powinien się przez kolejny rok meldować dzień w dzień na komendzie, żeby nie zapomniał jak mundur wygląda.

Kto widział, żeby śmierć nie była karana z najwyższą surowością? Kto raz życie odbierze bez naprawdę ważnego powodu, godny zaufania nie jest i nie powinien być hodowany przez społeczeństwo w wylęgarni bandytów przez kolejne i 25 lat.

sobota, 5 listopada 2011

Draytek VigorFly 200

Nie jestem specjalnie obeznany z sieciami, więc gdy zobaczyłem opinię znajomego, który w tym siedzi od razu wiedziałem, że nie będzie źle.

Tani nie był, ale biorąc pod uwagę, że na rynku sporo jest sprzętu 5-6 razy tańszego, który okazuje się problematyczny dla użytkowników nie były to pieniądze wyrzucone w błoto.
Działa w domu, podpięty kablem do komputera stacjonarnego i bezprzewodowo do laptopa i dwóch komórek. Jak już pisałem, zaawansowanym sieciowcem nie jestem, więc nie korzystam ze wszystkiego co oferuje. Na dzień dzisiejszy największa niewiadoma to samoczynne restarty routera i utrata konfiguracji - jak na razie dwie sztuki od nowości, mniej więcej co tydzień (ostatnio nie zaobserwowałem, więc może ktoś przypadkiem go resetował). Nie jest to specjalnie uciążliwe, ale jednak drażni.
Ponadto działa jakoś wolno - wprowadzenie zmian w konfiguracji i zatwierdzenie powoduje kilku(nasto-dziesięcio) sekundowe opóźnienie w wykonaniu, a do tego w następstwie takich zmian na chwilę traci się połączenie. Nie wiem czy to standard w przypadku routerów, ale to już ciut bardziej drażni.
W recenzji bodajże CHIPa była informacja, że nie obsługuje drukarek. Nie wiem na jakim firmware testowali, bo wg producenta obsługuje. Próbowałem podłączyć i sam router widzi, że drukarka jest podpięta (USB, w panelu obsługi wyświetla ikonkę drukarki), choć nie udało mi się niczego wydrukować (przy próbie druku drukarka 'drgnęła' jak zwykle po rozpoczęciu drukowania, ale jednak nie zaczęła drukować). Na razie nie mam potrzeby podłączać jej na stałe, więc to nie problem, a jakby nie patrzeć - kolejny kabel podpięty do routera (relatywnie małego) mógłby go w końcu ściągnąć z biurka i byłby problem.
[dodano] Nie minęły 4 miesiące od zakupu i zaczął się wieszać. Nie jest włączony cały czas - jak jest potrzeba to go włączam. Zwykle uruchomiony rano chodzi przez kilka godzin. I jakoś tak dziwnie, bo w ciągu mniej niż dwóch godzin od uruchomienia dochodziło do zawieszenia. Raz dziennie, przez kilka dni. Na szczęście producent wypuścił nowy firmware, więc jest już po aktualizacji i nie ma problemów. Draytek się postarał i wypuścił nawet oprogramowanie w języku polskim, szkoda tylko, że nie wszystko jest po polsku (i nie chodzi mi tu o nie przetłumaczone techniczne zwroty czy nazwy własne ;) ). Najchętniej wróciłbym do angielskiego, ale nie mam ochoty pozbawiać się dostępu do sieci na te kilka minut aktualizowania.
Jakieś 10m-cy od zakupu wszystko śmiga elegancko. Nie napotykam już problemów. Bardzo rzadko zdarza mu się powiesić, ale tylko w momencie zmiany ustawień poprzez sieć bezprzewodową. Po prosu trzeba pamiętać, by przy głębszej rekonfiguracji podpiąć się kablem.

piątek, 28 października 2011

Asus x93sv

W rękach od niedawna. Pod maską Core i5 2410M 2.30GHz, 4GB RAM, grafika GeForce GT540M, Segate Barracuda 1000GB 7200rpm.
Wygląda elegancko. Dość duży, w końcu ekran 18 cali (na tyle, że klawiatura numeryczna jest oddzielona od reszty, w przeciwieństwie do innych laptopów gdzie wszystko jest upchane w kupie) i z tego względu niespecjalnie się nadaje do noszenia z sobą, choć zależy jak się człowiek przemieszcza (z torbą ważyłby jakieś 5kg więc na ramię do autobusu bym go nie zabrał, ale na linii dom-niedom przy użyciu samochodu czemu nie?). Do podstawowych zalet można zaliczyć brak zatrzasku do otwierania ekranu, który zawsze mnie irytował, a także miejsce na dwa dyski twarde i wolne dwa sloty pamięci, co w przyszłości może ułatwić rozbudowę. Nie jest aż tak głośny jak niektórzy piszą (maniakiem gier nie jestem, ale komp nie służy mi tylko do pisania tekstu), choć dysk w czasie pracy jest słyszalny.
O wydajności ciężko cokolwiek powiedzieć, bo nie odpalam zbyt wymagających produkcji, ale nie jest źle. Na razie odpaliłem starego dobrego Obliviona i w max rozdzielczości z max detalami chodzi płynnie (w miejscach gdzie jest dużo mgły potrafi zwolnić). Po pewnym czasie przetestowałem przy użyciu Battlefield'a 3 i nie zauważyłem problemów z płynnością na domyślnych (czy też może automatycznych) ustawieniach - choć któryś z fantastycznych testów przepowiadał, że nie ma opcji, by gra ruszyła... To mi wystarczy, bo do tej pory uważałem BF3 za wymagający tytuł, a skoro śmiga to jestem zadowolony ;). Niedawno postanowiłem przetestować Far Cry 3 i też ładnie chodzi, choć dla płynności detale chyba ustawiłem na minimum (co moim zdaniem nie jest problemem, gra i tak wygląda dobrze).
Ogólna wydajność wg windowsa to 4.9 - oczywiście najmniej dla pulpitu, bo Winda to jednak straszne badziewie :)
Start systemu w ok 45 sekund, z hibernacji ok 30 (włączając ekran logowania).
Na tę chwilę jedynym poważnym mankamentem jest brak obsługi wszystkiego prócz Win 7. Przyzwyczaiłem się już do tego, że jak system padnie to można włożyć coś bootowalnego i odratować ważniejsze pliki przez formatem. Tymczasem lipa - wszystko ma problemy ze sterownikami i trzeba będzie pokombinować.

dodano: Po miesiącu użytkowania nie zauważyłem większych problemów. Raz system się powiesił przy wyłączaniu, na komunikacie "przygotowanie do konfiguracji" i wisiał tak 10 minut, aż w końcu go zresetowałem. Po resie wywalił uszkodzenie katalogu systemowego i w logach było mnóstwo błędów NTFS, co dało się naprawić chkdsk'iem. Po kolejnym restarcie coś uparcie pracowało na dysku, bo strasznie mulił i nie dało rady nawet zalogować się jako administrator, bo kontrola konta nie startowała. To z kolei skończyło się po wyłączeniu autostartu usługi indeksowania zawartości dysku. Tego dnia partycja systemowa była defragmentowana. Więc to wszystko spowodowane raczej błędem systemu, aniżeli uszkodzeniem sprzętu.
W międzyczasie przy użyciu telefonu upewniłem się, że Bluetooth działa. Sprawdziłem też gniazdo kart pamięci - SD działa jak należy, choć to prawda co piszą - zabezpieczenie nie działa dobrze, bo mimo "kliknięcia" kartę da się palcami wyciągnąć, więc trzeba uważać żeby nie wyciągnąć w czasie pracy (choć sama raczej nie wypadnie).
dodano: Po jakimś czasie od ostatniej edycji potrzebowałem podpiąć kartę SD i zdziwienie - zamontowała się w systemie, ale nie dała otworzyć... Dopiero po podłączeniu przez adapter USB zaskoczyła i potem już normalnie uruchomiła się z gniazda kart...
dodano : Dziś postanowiłem sprawdzić czy uda się odpalić jakiś inny system i udało się. Ubuntu 11.10 uruchomił się z płytki, więc w razie kłopotów jest nadzieja na odzyskanie danych w razie nagłej śmierci Windowsa (bo nikt mnie nigdy nie przekona do korzystania z dyskożernej opcji odzyskiwania systemu).
Po ponad roku dołożyłem 4GB RAM (Kingston KVR1333D3S9). Indeks wydajności w przypadku pamięci skoczył z 5,9 do 7,4. Przy okazji aktualizacje sterowników graficznych dały wzrost dla grafiki z 4,7 do 5,9.